Julaften- wigilia święta Jule
Julaften- wigilia święta Jule – u nas wigilia bożego narodzenia.
Wigilia zaczyna się od zachodu słońca i ma być obwieszczone światu dzwonami z wierz kościelnych. Dzwony kościelne odstraszały zmory i trolle które przed zachodem słońca skradały się do progów naszych domów.
Ja wiem że wczoraj miała być kąpiel ale dzisiaj mamy kąpiel symboliczną.
Tradycyjnie dzisiaj wszyscy mają się umyć w jednej wielkiej misie zgodnie ze starszeństwem. Najpierw senior i małżonka, Pan i pani domu a na końcu dzieci. Chodzi tu o zebranie tak zwanego brudu i nieczystości z ciała przed jedną z najgorszych nocy w roku.(wody z kąpieli nie wylewamy do rana) Tej nocy pod żadnym pozorem nie wychodzimy w nocy z domu. Nie spacerujemy, nie chodzimy do kościoła ani do obory czy stodoły. Noc ta to noc dzikiego gonu, strachów i duchów. Trolli, prostytutek, złodziei i morderców. Wszystko co najgorsze szlaja się po ulicach i po lasach. Wilki podchodzą pod drzwi, psy nie wychodzą z bud i popiskują ze strachu i zimna.
Pamiętaj nakarmić zwierzęta do syta tej nocy. Masz wymienić każde zwierzę z imienia i zapewnić że jest ważne w tym domu . Przydało by się powiedzieć też czemu jest ważne.
Jeżeli wigilia będzie łagodna – to i łagodna będzie cała zima. Jak pogoda będzie szczypać w tyłek to i szczypać będzie całą zimę.
Bardzo ciekawy zwyczaj zachował się w niektórych miejscach w norwegii. W dolinie Heidal i dolinie Heidal jeszcze w XIX wieku był bardzo żywy zwyczaj by pani domu zebrała trochę mąki ze świątecznej owsianki, brendy, odrobinę masła i utarła wszystko w jedną masę. Potem wżuciła do ognia mówiąc zaklęcie
Æt vel,
drikk vel og lev vel,
i kveld er det julekveld.
Co oznacza
Jedz zdrowo,
pij dobrze i żyj dobrze,
dziś jest wigilia jule.
Wigilia powinna wyglądać tak. Wspulne śniadanie koło 12 (nie leniuchy wstajemy skoro świt)
najczęściej owsianka na mleku z dużym oczkiem tłuszczu z masła i cukrem, i pyszną śmietaną dodaną do zagęszczenia. Inne dania to jak to u ludzi. Chleb masło, ciasto, wędliny i sery. Z zaznaczeniem że wszyscy musieli się najeść i napić do syta a na stole powinno zostać sporo jedzenia jeszcze. Potem dzieci tańczyły wokół choinki i śpiewały kolendy. (wiadomo – ten zwyczaj mamy od około osiemnastego wieku bo wcześniej domownicy i sąsiedzi zbierali się wokół drzewa poza domem i śpiewali, jedli i pili w tak zwanych „julehus” które wbrew pozorom nie odbiegały wyglądem zbytnio od hall z czasów wikingów) Dzieci zachęcano do zbierania jedzenia ze stołu by miały jak zrobić sobie przyjęcie z innymi dziećmi w farmie wieczorem (niby się z domu nie wychodzi ale farma to dom więc ganianie dzieci po podwórzu się nie liczyło nigdy. Ani dorosłych chadzających do izby przy obórce). Aż do połowy XVIII wieku ludzie koło północy pili tak zwany „Maria's Skål” i jedli „Marias sengegraut” (toast Maryjny i owsianka Maryjna). Z powodu strachu przed złem za drzwiami nikt nie spał w nocy. Ludzie siedzieli, pili i rozmawiali całą noc.
Dzisiaj zapalamy świeczki. Albo świeczkę w świeczniku Adwentowym albo świeczkę w świeczniku Ódinn’a albo świece na choince. W domu musi się ogień palić całą noc i oświetlać cały dom gdzie ludzie śpią. By dziki gon nie porwał nikogo do swojej pielgrzymki po nocnym zimowym niebie.

Komentarze
Prześlij komentarz